Aktualności
Dziś pracownik gospodarczy, kiedyś salowy
Jego spokój jest dla niego atutem
W okresie dzieciństwa przeszedł neurologiczne schorzenie, a w tym roku pożegnał swoją mamę. Jego sposób na życie? To uśmiech, otwartość do ludzi i pracy, którą wykonuje ze starannością w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Rejonowym w Nowogardzie od 1990 roku.
Pracuje wytrwale, bo lubi
Co dzień z mozołem zbiera odpady medyczne itp., by opróżnić je ze szpitala do specjalnych pojemników, które następnie wywożone są przez odpowiednią firmę zajmującą się utylizacją. Dla swojej pracy ma wiele zrozumienia, bo wykonuje ją od 33-lat w jednym szpitalu tu w Nowogardzie. Stroni od wdawania się w rozmowy, jednakże mówi, tylko o tym, co wie i jest przekonany szczególnie o pracy w szpitalu. Ze względu na charakter obowiązków w szpitalu i swoją sprawność fizyczną dźwiga różne ciężkie paczki, worki bądź zbiera je po oddziałach szpitala ze swoim charakterystycznym wózkiem. Jaki jest Jan dla innych i jaki ma stosunek do swojej pracy?
- Mało mam do powiedzenia i jestem zaskoczony, że tym razem to ja się znajdę na naszej stronie internetowej, ale fajnie! – komentuje Jan. - Swoją pracę zawodową podjąłem 24.09.1990 roku, kiedy zakończyłem służbę wojskową, bo chciałam robić coś konkretnego, coś, co da mi utrzymanie na życie. – przyznaje Janek.
Stała praca była dla niego priorytetem na życie
W małym mieście z pewnością trudniej znaleźć pracę niż w większych miastach. Nie było to jednak niewykonalne dla Jana. Jak to się stało?
- Po prostu poszedłem do szpitala w Nowogardzie zapytać o pracę. Liczyło się dla mnie, aby mieć stałą pracę, bo zawsze wiedziałem, że jest to ważne, by godziwie żyć. To, że trafiłam do szpitala na stanowisko najpierw salowego, a potem pracownika gospodarczego i tak jest do dnia dzisiejszego. Dlatego bez zastanawiania zgłosiłem się do ówczesnego i pierwszego z dyrektorów lek. ginekologa Ryszarda Śmietańskiego, że chcę tu pracować. I pracuję do dziś. Znałem bardzo wielu dyrektorów, a była to liczba niemała, bo z tego, co pamiętam, było ich sześciu i każdy był inny w zarządzaniu. Takie nazwiska: dr n. med. Janusz Syfert lek. anestezjolog, lek. Wojciech Włodarczyk lek. chirurg, dyr. Leszek Blachowski, lek. chirurg Wiesław Dziechciarek i ten ostatni, obecny, to Kazimierz Lembas, który jest dla mnie naprawdę bardzo dobrym- wspomina
Jak w zegarku szwajcarskim
Każdy z nas z pewnością zna zwrot “chodzić jak w szwajcarskim zegarku”, który oznacza precyzyjne działanie czy to zegarka, przedmiotu czy wykonywanej pracy w szpitalu.
- Moim szablonowym (od poniedziałku do piątku) w tej chwili planie dnia jako już pracownika gospodarczego, a nie salowego mogą znaleźć dodatkowe zadania obejmujące pomoc przy rozładunku wszelkich towarów przychodzących do naszego szpitala, ustawieniu mebli czy proste prace, jakie wykonuję, np. transport śmieci medycznych, prania itp. Kiedyś nosiłem pacjentom: herbatę, chlebek, masło, jakąś wędlinkę, obiad, kolację lub kisiel. Co tu mówić dalej ja po prostu lubię tę pracę, nawet jeżeli jest taka prosta, ale musi tu by wszystko zrobione jak w zegarku szwajcarskim. Mieszkam, żyję skromnie, ale zawsze mam czas na wszystko. Dodam, że praca pielęgniarek to nie tylko ich umiejętności medyczne, ale też ciężka fizyczna harówka, którą czasami sam doświadczyłem przy chorych na oddziałach, na których pracowałem w poprzednich latach. Jako salowy. Wówczas powiadano o mnie „pogodny ten pan Jan”. Bardzo było mi wówczas przyjemnie, bo wiem, że i ja robiłem, coś ważnego dla poprawy zdrowia pacjentów. W tej chwili głównie zajmuje się selekcją odpadów medycznych, jakie wytwarza szpital podczas prowadzonej w nim działalności. – puentuje
Tekst i foto: SPSR w Nowogardzie